Wcale nie sprawdzam daty ostatniego wpisu, bo wstyd i tyle.
Najlepsze życzenia na Nowy Rok dla Tych, którzy wciąż zaglądają.
Także NA ZDROWIE!
Truskawkowy chuhai- dopiłam do końca....ale wiecej nie kupie, paskudnie słodki i ohydny. A ucieszona ich widokiem ( jeszcze takowego nie probowałam) kupiłam aż dwa róznych firm. Dzisiaj był ten, a jak trauma minie otworzę od Kirin. Kolor truskawki z kremem i tak smakuje.
Moje postanowienia noworoczne sa bardzi ubogie... robić jedną zupę w tygodniu. Nie tworze zadnych innych, bo na bank nie spełnie ani jednego... a dwie zupy w tym roku juz sie ugotowały a w planach trzecia- na trzeci tydzień. Tym razem może nie rosół... bo był już dwa razy!
Kilka zdjec z wypadu do Kamakury. Wielkiego Buddy po raz wtóry oglądać nie szłam, ale za to wlazłam na jakąś wyższą górkę,zeby zobaczyć górę Fuji. Pogoda była piękna to i góra mi się pokazała po raz pierwszy! Tego dnia przywieziono mi polskie piwo, które też pojechało zobaczyć górę.
Koleżanka poleciła mi lunchodajnie, w której nie ma menu, jest tylko jeden zestaw.
Oto co dostaliśmy:
Gulasz z ziemniakow i wołowiny w sosie bardzo przypominający naszą pomidorową! Z ogromną ilością liści.
Był jeszcze ryż. Byliśmy 3 damy i jeden gentelman, i on dostał porcję większą...a chyba najbardziej głodna byłam ja ;)
Najlepsze życzenia na Nowy Rok dla Tych, którzy wciąż zaglądają.
Także NA ZDROWIE!
Truskawkowy chuhai- dopiłam do końca....ale wiecej nie kupie, paskudnie słodki i ohydny. A ucieszona ich widokiem ( jeszcze takowego nie probowałam) kupiłam aż dwa róznych firm. Dzisiaj był ten, a jak trauma minie otworzę od Kirin. Kolor truskawki z kremem i tak smakuje.
Moje postanowienia noworoczne sa bardzi ubogie... robić jedną zupę w tygodniu. Nie tworze zadnych innych, bo na bank nie spełnie ani jednego... a dwie zupy w tym roku juz sie ugotowały a w planach trzecia- na trzeci tydzień. Tym razem może nie rosół... bo był już dwa razy!
Kilka zdjec z wypadu do Kamakury. Wielkiego Buddy po raz wtóry oglądać nie szłam, ale za to wlazłam na jakąś wyższą górkę,zeby zobaczyć górę Fuji. Pogoda była piękna to i góra mi się pokazała po raz pierwszy! Tego dnia przywieziono mi polskie piwo, które też pojechało zobaczyć górę.
Koleżanka poleciła mi lunchodajnie, w której nie ma menu, jest tylko jeden zestaw.
Oto co dostaliśmy:
Daikon w sosie z yuzu. Super gorące i przepyszne!
Tofu w jakims bardzo bardzo dobrym sosie
Był jeszcze ryż. Byliśmy 3 damy i jeden gentelman, i on dostał porcję większą...a chyba najbardziej głodna byłam ja ;)
co Cię wzięło na zupki ?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i również wszystkiego dobrego w Nowym Roku,
Małgośka
chyba brak kaloryfera w mieszkaniu ;0 a zupa rozgrzewa. a plan na kolejną zupe to soczewica.
OdpowiedzUsuńZgłodniałam. Ja lubię takie zupy :) czekam na więcej takich postów :)
OdpowiedzUsuń