W tym roku pierwszy raz jestem w Japonii podczas rocznicy i w sumie spodziewalam sie obchodow polskiego typu: duzo kwiatow, przemowy itp. Ale przynajmniej tutaj w Atsugi nie ma nic. Ludzie zachowuja sie jak gdyby nic sie nie stalo. Fakt, ze tutaj malo kto zostal ranny.
Jedyny znak rocznicy to bylo 5 minut ciszy w zakladach, no urzedzie podatkowym. Innych znakow nie zauwazylam, wyglada , ze ludzie nie chca pamietac o tych przerazajacych chhwilach.
Przyznaje, ze psychicznie cierpie podczas kazdego trzesienia. Okropne uczucie, gdy rusza sie grunt pod nogami, ktory az do pierwszego przyjazdu do Japonii byl stabilny! Ostatnio u nas nie trzesie wcale i niech tak zostanie.
Wszystko powyzej to moje odczucia i przemyslenia, moze i sa nieprawidlowe, ale wlasne.
Ponizej link do fundaji, ktorej mam zaszczyt byc czescia.
http://myjapan.withtank.com
A tak juz poza rocznica, to wisnie zaczynaja kwitnac, slonce szaleje( moja buzia kwaszona Atredermem to czuje, mimo filtrow), a wiatr zupelnie jak w Danii...
Zapowiadany wieki temu sklepik bedzie mial uroczyste otwarcie w przyszlym tygodniu, po wielkich walkach z ... lenistwem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz