piątek, 29 sierpnia 2014

Szukanie mieszkania w Japonii czesc 1

Szukanie mieszkania nigdy nie jest proste, a majac pewne finansowe ograniczenia staje sie duzo trudniejsze! ale ze niby ja sobie nie poradze? szukam ja, bo jak bedzie cos nie tak to tylko ja bede strona marudzaca, M bedzie spokojnie siedzial i ogladal pilke. Ehh kobiety!  Za to M grzecznie podaza za mna i uzycza swojego ladnego japonskiego ;)

O tym, ze w Japonii wciaz kroluje plec brzydka wszyscy wiemy. Oczywiscie to sie zmienia, ale bardzo bardzo powoli! Sa nawet oficjalne sytuacje, podczas ktorych politycy sugeruja kobitce, zeby sobie wyszla za maz i urodzila dzieci... a potem pokazowo przepraszaja... zycie, prawda?

 Ja jak to ja, lubie zalatwiac sprawy sama.  Moze i moj japonski nie jest plynny, ale dogadac sie dogadam, strzelam czasem wyuczonymi trudnymi slowkami! No dobrze, wcale nie tak czesto.... ale sie zdarza! M mnie umowil na spotkanie z agentem, a raczej na ogladanie wybranego mieszkania. Mieszkanko calkiem ladne mialo byc, z duzymi oknami, co jest szalenstwem! i zadne z okien mialo nie miec krat! tak! Krat pionowych i zaszronionycj szyb. Cena calkiem przyjemna i blisko do stacji.
popedzilam raniutko do agenta przygotowana! telefon naladowany do zdjec, lista pytan przygotowana ( ladnie przetlumaczona i poprawiona przez kolezanke Japonke) ubralam sie na bogato (czyli narzucilam wszystkie marki) i umalowalam, zeby nikt sie nie bal.
Pan agent mial pokazac jeszcze kilka ofert i rum cum mielismy jechac ogladac. A tu zonk... pierwsze pytanie: 
A meza nie ma?
Ano nie ma, w pracy. Ale ja jestem. umowa ma byc na mnie. 
eee?? ale meza nie ma...
nawet sie nie ogladam, dobrzr wiem, ze bezmyslnie przyszlam sama
to chyba... troche... 
Prosze mi pokazac inne oferty ( i tu lista wymagan do spelnienia, wcale nie szalonych- zdazylam przrkrzec ocerty online)
Ale meza nie ma...
 i ktoz by sie nie wkurzyl?
zauwazylam- odpowiedzialam i dalej gadke o tym jakie mieszkania chce zobaczyc...
Po kilkukrotnym wyjasnieniu jasnie pan zaczal szukac, zagladalam przez ramie , a on oczywiscie szuka mniejszych i duzo drozszych, super starych do tego... Wiec mu krzycze nad uchem, ze nie takie, ze chce dokladnie te, ktore on pomija. widze ze przewija strone, nie? Pan nawet nie raczyl na mnie spojrzec, gapil sie w sciane i w monitor przez caly czas... dopiero po wyjsciu zauwazylam, ze moja bluzka byla calkiem przeswitujaca... czyli stracil niezly (lol) widok ;) ale czulam sie jakby do tej sciany, ktora nawet najczystszanie byla, gadal... wiec mu gderam dalej o tym, co chce! A on swoje... 
pytanie o meza padlo jeszcze kilka razy... a ja z kazdym razem tracilam cierpliwosc. W koncu zapytalam czy z mezem moge obejrzec to mieszkanie! Oczka sie zaswiecily na magicznw slowo maz...
moje przestaly sie swiecic dawno temu ;) 
umowilismy sie na sobote, a mialj byc wczoraj od reki... Mialam juz dosc  i chcialam polezc na kawe! (pozlazlam i kupilam nowe jeansy...) Na odchodne tylko dodalam, ze mezowi czasem praca niespodziewanie wypada w wolne dni... Jasnie Pan zbladl! Powinnam w ogole nie isc i nic nie mowic. Nawet numeru telefonu ode mnie nie wzial!
 Ale... chce zobaczyc to mieszkanie, bo wydaje sie ladne i lokalizacja odpowiednia... Facet mnie zdenerwowal! 
W innej agencji bylam sama i nie bylo zadnych problemow, niestety nie mieli nic odpowiedniego. A po drodzie spotkalismy krowe...

Byla tez rybka Fugu, ale nie zjedlismy ;)


W sobote pojde z M i  poprosze, zeby powiedzial kilka slow, bo durny gosc zdenerwowal zone, a maz jest po to zeby zone chronic, prawda?! 
A tymczasem znalazlam lepsze mieszkanie i juz sie umowilam na ogladanie, i problemu z przyjsciem bez szanownego Pana i niby wladcy nie am zadnego. Ale ze to weekend pojdziemy razem. A w kuchni niebieskie szafki... i one mnie wolaja!! ;) 

ehh czuje ze przygody sie dopiero zaczynaja ;)



5 komentarzy:

  1. Oooo żesz!! Ja też bym się wkurzyła >:( Między innymi dlatego chyba bym nie chciała mieszkać w Japonii :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaraz idze w drugie miejsce, gdzie juz od pierwszego telefonu czulam sie ok.
      nie mieszkam w Tokio i dlatego takie sytuacje maja miejsce, ale tez nie ma ich jakos duzo! czesciej jest fajnie i milo. no wczoraj w pociagu dostalam od pewnej Pani lokalny sok, bo przeciez na pewno nie wiem gdzie go kupic ;)

      Usuń
  2. Chiao, az tak zle nie jest. Trafil sie Adze cham, ot tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Tacy sie zdarzaja, ale to w zasadzie mniejszosc.
      No kurcze...w kazdym kraju sie tacy znajda ;)

      Usuń