sobota, 10 stycznia 2015

Sidmool Wild Yam Rebuilding Cream - recenzja

Dlugo zapowiadana recenzja kremu Sidmool z wyciagiem z korzenia yamu. Krem juz prawie koncze i moge sie wypowiedziec.
Korzen yamu ma za zadanie regenerowac skore, dodatkowo wyciag ze sluzu slimaka  dziala leczniczo i lagodzaco. Ponadto krem zawiera oliwe z oliwek, wyciag z korzenia piwonii, tarczycy boczniakowatej oraz witamine B3 i kwas hialuronowy.  Zapowiada sie pieknie!


Krem przychodzi w pudelki z brazowego papieru. Sidmool stawia na ekologiczne opakowania. Kocham brazowy papier wiec juz od poczatku bylam zachwycona. Samo opakowanie kremu jest przyjemne, miekka tubka i dziubek zaklejony folia ochronna.  Jesli juz narzekac, to nie lubie brazowego koloru... Ale w uzyciu tubka jest przyjemna, dosc miekka, latwo wyciskaja sie resztki. Pod swiatlo widac ile zostalo kremu.


Krem jest bialy, konsystencja jest dosc gesta, ale latwo sie rozsmarowuje. Wchlania sie tez szybko. Mozna spokojnie uzywac pod filtr i makijaz. U mnie nie pozostawia tlustej warstwy ( zdjciponizej- wchlanianie blyskawiczne), ale moja buzia blyszczy sie tylko przy wilgotnosci bliskiej 100% i temperaturze 30 stopni. Krem ma przyjemny ziolowy zapach. Bardzo taki lubie!  U mnie nic sie nie roluje. 


Jak dziala? Przy cerze suchej sie sprawdza. Ladnie nawilza i trzyma nawilzenie. Na poczatku nakladalam i na noc i na dzien. Zwlaszcza po uzyciu kwasu glikolowego. Bardzo fajnie lagodzil podraznienie. Po skonczeniu kuracji kwasem, nakladalam zaraz po lotionie i tez sie sprawdzil.   Czy zredukowal zmarszczki? Nie zauwazylam, bo skore pod oczami mam ostatnio w niezlym stanie po kremie OHUI. Ale nic nowego nie zauwazylam. 
Posluzyl mi tez do lokci i stop, kiedy nic innego pod reka nie bylo. Czyli jestem bardzo zadowolona. 

I tutaj musze przyznac, ze sie go obawialam, bo slimakowy Mizon skrzywdzil mnie wyjatkowo dotkliwie. Tutaj moja glowa zostala przeslonieta yamem. W kazdym razie krem sie u mnie sprawdza znakomicie. Rano cera jest dalej miekka i nawilzona! A przy uzywaniu klimatyzacji to niezly wyczyn.  Rano nakladam krem od A-TRUE wiec Sidmool zostawilam tylko na noc. Dodatkowo niezle sobie u mnie radzi jako krem pod oczy. Aczkolwiek na te okolice wole ciezsza artylerie : OHUI, sum37.

I niby wszystko takie dobre, a gdzie wady? UWAGA UWAGA! Jeszcze nie znalazlam ;) 
No lubie ten krem! I otworze drugi jak ten sie skonczy.


Krem ma pojemnosc 50ml, co starcza na. Okolo 3 miesiace codziennego uzywania.

Mozna go nabyc tutaj: http://bit.ly/1DHEbIa. 

4 komentarze:

  1. Różowy krem Mizona był w zeszłym roku moim pierwszym azjatyckim kosmetykiem i byłam nim zachwycona. Kolejne produkty tej marki niestety mnie rozczarowały - oj bardzo rozczarowały... Może na ten się skuszę! Na razie czekam aż Gmarket zapakuje serum z retinolem Sidmoola na porządną kurację przeciwzaskórnikową.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj też nie lubię brązowego koloru ;p różowy byłby lepszy hahaha :D dobrze że zamówiłam jeden z ostatnich miałam na niego smaka już dłuższy czas :D

    OdpowiedzUsuń
  3. nie znajduję podanej strony, a bardzo bym chciała kupić ten krem. Jak to zrobić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sprzedaje juz teo krmey, producent odmawia wspolpracy z kazdym sklpem

      Usuń