sobota, 27 lipca 2013

akysz! karaluchowe potwory


Potwór powyżej odwiedził mnie wczoraj, a że wystraszył mnie niemiłosiernie! Wstałam sobie do lodówki, a on nagle sobie przebiega… Podejrzewam, że mój pisk było słychać w całym budynku… Rano dzieciaki z sąsiedniego mieszkania coś się za mocno gapiły i śmiały… Cóz jak już byłam w połowie pisku złapałam za karaluchowe perfumy i … spsikałam drania! Obrońcą zwierząt nie jestem, a jemu się należało!
Przyznam, że pierwszy raz chyba piszczałam na widok karalucha, a widziałam sporo ;D słaby dzień ;D


Do miasteczka zawitał The Face Shop! Mój portfel nie jest specjalnie zadowolony, bo zamierzam wypróbować co nie co..
Poniżej niewielkie, ale dość pełne półeczki. Póki co wypróbowałam mask sheet z perłami. hmm... efektów brak,oczywiście krótkotrwałych- zadnego odświeżenia, czy nawilżenia. Na następny raz kupie z czymś innym.




  

A jutro festiwal peruwiański w Tokio! yay!!! Zamierzam jeść do oporu...jak zwykle ostatnio zresztą ;)

3 komentarze: