poniedziałek, 24 października 2011

japanese customer service

Wróciłam do POlski troszkę ponad tydzień temu. I już wybyłam.

I tęsknię za Japonią... teraz najbardziej za temperaturą ;) duński klimat do przyjemnych nie należy...  słowo , które najlepiej go opisuje..WIATR!! zawsze i wszędzie! Deszczu nie jest tyle co wiatru, od wczoraj swieci ładne słoneczko, ale wiatr niestety pozostał...

Ale nie o tym miało być...

Japońskie butiki i inne sklepy mają to do siebie , ze juz od progu, a nawet i dalej jestesmy zachęcani i witani głosnym いっらしゃいませ, czyli irrashaimase, co oznacza witamy, zapraszamy, etc.


 

 Niby na poczatku jest to okropnie irytujące- krzykliwe słodkie głosiki...uszy puchną. Aczkolwiek po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja i brak irrashaimase jest zjawiskiem dziwnym. Musze powiedzieć, ze dzis wchodząc do sklepu czekałam, az ktos powie cos w stylu powitania...no ale nie doczekalam się.  
Co więcej, obsługa w japońskich sklepach jest wiecznie usmiechnięta. To oczywiscie jest narzucone z góry, ale zawsze miło się patrzy. Wolę ten narzucony usmiech niż Panią w sklepie mówiącą znudzonym głosem: co jeszcze podać... a takie sie niestety zdarzają. Oczywiscie rozumiem, że każdy może mieć gorszy dzień.

Japońska obsługa w sklepach... cudowna! zawsze służy pomocą. Mimo że czasami nie ma towaru na półce ze skupiona miną rozpoczyna się poszukiwanie... Oczywiscie po dłuzszej chwili dowiaduję się , ze nie ma tego towaru i o dziwo nie zostaje mi polecony podobny. W polskim sklepie od razu miałabym przed sobą ze trzy podobne rzeczy i 2 zupełnie inne, ale przecież mogą się przydać.

Kolejną rzeczą jest to, ze nie pada pytanie: w czym mogę pomóc. Mówię tu zwłąszcza o sklepach odzieżowych. Nie przypominam sobie, żebym takie usłyszała. Można godzinę przebierać w szmatkach i nie mieć na karku ani pana z ochrony ani natarczywej ekspedientki. Osobiscie bardzo mi to odpowiada.

Tak sobie teraz wspominam pobyt w Japonii i w uszach mi dźwięczy irrashaimase... oj byle do następnego wyjazdu ;)



1 komentarz:

  1. ja tez nie lubię, jak obsługa sklepu za mną łazi jakbym tylko czekała, żeby im wynieść pół asortymentu :P

    OdpowiedzUsuń