poniedziałek, 3 października 2011

Part 1. blond girl in Japan? why the look at me all the time?? ;)

Postanowiłam  rozpocząć cykl wpisów poswieconych mojemu pobytowi w Japonii. Temu , co odczułam od przypadkowych ludzi...

Zacznę od tego , że odbywałam tu praktykę studencką- 2 miesiące. Włąsnie dobiegła końca wiec zaczynam wakacje ;) zostały mi niecałe 2 tygodnie w Japonii.


W tytule podałam "blond". Mój kolor włosów wciąż wzbudza zainteresowanie na ulicach, a zwłaszcza w pociągu. W większosci dzieciaczki otwierają swoje sliczne wąskie oczka gdy widzą"gaijina". Do włosów dodaję niebieskie oczy i już mamy magiczny zestaw do popatrzenia. Żeby uzupełnić całosć dokładam Ukochanego- Peruwiańczyk... Komentarz zbędny ;) Mamy swoje miejsca, gdzie już nas znają i zawsze mile nam się rozmawia.


Nie odczułam żadnych negatywnych emocji od Japończyków. No może poza wjeżdżaniem wózkiem sklepowym  w moją skromną postać przez pewne starsze Panie, ale to taki szczególik. Zawsze starają się zrozumieć mój koslawy japonski. Jednakże obcy zawsze pozostanie obcym. Gdy pytam o cos w sklepie, przeważnie w drogerii, zawsze dostaję długie wyjasnienie składu kosmetyku. Gubię sie w tłumaczeniu przy drugim zdaniu, ale nadrabiam miną i grzecznie się usmiecham ;)

Kiedy pierwszy raz byłam w Japonii dostałam zestaw  figurek latarek z Disneylandu od przypadkowo spotkanego Pana. Jak powiedział postanowił mi go dać, bo...tak ;) Podczas mojego ostatniego pobytu dostałam misia ( powyżej). Wychodziłam z "makarodajni" i zostałam zatrzymana przez jakiegos Pana mówiącego: prezento prezento. Podziękowałam i poszłam .

Zdarzają sie też dzieci w pociągu, któe bardzo chcą dotknąć moich włosów... Dziwne, bo Japonki bardzo często rozjasniają włosy.  każdym razie spotkałam się nie jeden raz z dotknięciem moich włosów przez małego Japończyka.

Potraktuję ten wpis jako mały wstęp do moich wrazeń z ukochanego kraju.

;)

6 komentarzy:

  1. prezento prezento! to chyba milo :) chociaz z 2 strony ciagle nie wiem czy to tak fajnie jak ciagle ktos na ciebie zwraca uwage..a jak ma sie zly dzien to juz w ogole! a jak po praktykach? zadowolona? nauczylas sie duuuuzo? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęcam do odwiedzenia i wspierania nowo utworzonego serwisu, którego zadaniem jest promowanie dużych, sportowych oraz eleganckich zegarków, które z roku na rok są coraz bardziej modne.

    Zapraszamy :) :) :)
    http://krainazegarkow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze jaki dobry naród że prezenty daja na ulicy :) Dla mnie japoński to czarna magia,a żałuje bo bardzo odobaja mi sie ich klimaty i chciałabym odwiedzić ogród japoński

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniacy- nauczyłam sie dużo ;) już po ;) teraz się wakacjonuję

    Cat Girl- japoński nie jest trudny jesli chodzi o wymowę, ale o pismo... sama kuleję z pismem. Ale co pogadam to pogadam ;) Ogród japoński we Wrocłąwiu jest chyba najbliżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam ale to co napisalas to totalna bzdura. LOL!
    Chyba sobie to dzieci otwierajace szeroko oczy wyobrazilas, bo serio, o ile te praktyki obywalas na pipidowce w polnocnym Tohoku, to nikt w Kanto na blondynke nie zwraca uwagi. 20 lat temu - i owszem, jak najbardziej, wtedy ludzie sie galipi. Teraz juz nikt nie zwraca uwagi, szczegolnie nikt w rejonie Tokio.
    Wiem, ze kochasz Japonie, ale powielajac takie "egzotyczne" stereotypy, ktore w rzeczywistosci nie istnieja (przynajmniej nie istnieja tam gdzie przeybwalas), nie robisz nikomu przyslugi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Praktyki odbywałam niedaleko Roppongi...pipidowką bym tego nie nazwała ;)

    Napisałam dokładnie to , co zaobserwowałam. Jaki sens byłoby pisać cokolwiek niezgodnego z prawdą. A prawdą jest, że nawet w Tokio bywałam zaczepiana przez ludzi z pytaniami skąd jestem. Może po prostu wypadło na mnie.

    To co piszę nie ma na celu robienia nikomu przysługi, ot zapisuję, co mi się przytrafiło, nic ponad to.

    OdpowiedzUsuń